Poturniejowe Spotkanie Pazylowiczów

From Pazylopedia
Jump to: navigation, search

Miejsce: Warszawa
Czas akcji: 25 - 26 lutego 2012
Uczestnicy: aandrzej (który jako pierwszy uczestnik jakiegokolwiek OSP przybył na spotkanie samolotem), ahonzik, boggie1955 (zwany dalej boggiem), docent_s (zwany dalej docentem), gaawel, Gorka (plus Młoda ++), kajenka (na czas rozdawania dyplomów przelogowana na Niedźwiedzia), kowaliska, marymargaret, pati_spam1 wraz z przyszłym pazylowiczem (na razie w spacerówce), zs41.

Dla boggiego spotkanie jak zwykle zaczęło się od kilkukrotnego sprawdzenia, czy na pewno miejscem rozpoczęcia jest Plac Piłsudskiego, gdyż o 11:45 nikogo spośród spodziewanych Pazylantów koło Grobu Nieznanego Żołnierza nie było. Boggie wykonał uprzednio kilka kontrolnych telefonów do marymargaret, która oświadczyła, że nie ma powodów do niepokoju, gdyż do Okęcia zostało jej i kajence raptem kilka przystanków.
Okazało się, że jeszcze przed rozpoczęciem spotkania grupa uległa rozdocentowaniu, bowiem kajenka i marymargaret, które miały wysiąść z autobusu na przystanku „Uniwersytet (Krakowskie Przedmieście)”, w przewidywaniu być może kłopotów zdrowotnych następnego dnia, dodały do nazwy przystanku słówko „Medyczny” i wysiadły na Żwirki i Wigury.
Punktualnie o 11:56 boggie zauważył idącą krokiem niedefiladowym grupkę, która okazała się być gaawłem i zs41. Po krótkiej chwili dołączyły siedzące nieopodal na ławce Gorka + Młoda++. Na powitanie formującej się grupy Garnizon Warszawski wykonał galową zmianę warty, żołnierze defiladowym krokiem przemaszerowali przed przedstawicielami Pazyla. Następnie do grupy dołączyły ahonzik i pati_spam1.
Po odebraniu defilady grupa zdecydowała się przemaszerować krokiem wolnym na Krakowskie Przedmieście, gdzie nastąpiło powitanie powracających z lotniska marymargaret, kajenki, aandrzeja i docenta.

Grupa1.jpg

Po wykonaniu tradycyjnych niedźwiedzi powitalnych pałeczkę przejęli Organizatorzy spotkania. Spacerowym krokiem grupa udała się na Mariensztat.
Celem wycieczki było spotkanie z Przekupką Mariensztacką, która zdaniem gaawla ma jakiś feler. Prawidłowa odpowiedź na pytanie jaki - miała stanowić rozwiązanie Jego mikrozagadki.
Bezapelacyjnym triumfatorem został aandrzej, który po chwili dokładnych oględzin stanowczo orzekł, że największym błędem Przekupki jest brak posiadania przez nią kasy fiskalnej. Odpowiedź, aczkolwiek nie do końca zgodna z oczekiwaniami gaawla, wzbudziła powszechny aplauz zebranych i aandrzej został ogłoszony zwycięzcą przez aklamację. Następnie grupa została poprowadzona na podwórko słynne z pewnej zagadki gaawła. Żeby nie dawać podpowiedzi, boggie zdecydował, żeby nie pisać, że chodzi o zagadkę turniejową. Po zwiedzeniu malowniczej nadwiślanej terasy, grupa przemieściła się do knajpki Retrospekcja, gdzie nastąpiło tradycyjne knucie, obgadywanie nieobecnych i przekazywanie gotowców do zagadek. Jury Turnieju powoli zaczęło wręczać dyplomy i koszulki. Nie doszło do aktów przemocy aż do momentu, w którym ustalono, że dodatkową koszulkę zdobędzie ten, kto najszybciej zje pączka. Tu intelektualną zwyciężczynią okazała się Gorka, której udało się wygrać, zanim docent zorientował się w jakiej właściwie konkurencji startuje.
Warto dodać, że pączki zostały kupione przez pati_spam1 w słynnej Pracowni Cukierniczej przy ul. Górczewskiej 15. Pączki z tej cukierni były ulubionymi pączkami marszałka Józefa Piłsudskiego, który wysyłał po nie swojego adiutanta. Jeszcze kilka lat temu można było spotkać przed cukiernią córkę założyciela pracowni, siedzącą na stołeczku. Pani Hanna niestety już od kilku lat nie żyje, ale widok siedzącej staruszki tak zapadł w pamięć mieszkańcom Woli, że jej stołeczek do dziś bywa wystawiany przed cukiernią.
Nieco spóźniona dołączyła do grupy Kowaliska i zajęła honorowe miejsce pośrodku stołu. Tym samym przerwała strumień podpowiedzi do zagadek, bo i wyciągać i dawać tipy tuż pod okiem Szefowej było jakoś niezręcznie. Zatem zebrani przerzucili się do spożywania wyśmienitych pierogów i poszukiwania wspólnych znajomych. Nie trzeba było długo szukać, okazało się, że ahonzik była wykładowcą (wykładowczynią) gaawla ze studiów. Po odkryciu tego faktu spięty od tej pory gaawel spędził resztę spotkania na baczność odpowiadając tylko „tak, Pani Profesor” i „nie, Pani Profesor”.
Po wręczeniu nagród, wspominkach turniejowych i wykrzyczeniu przez telefon zbiorowych gratulacji dla maranaty, przyszła pora rozstania z Retrospekcją. Pazylanci, wbrew powszechnej opinii, nie okazali się dusigroszami, napiwek okazał się tak sowity, że właścicielka lokalu od razu wyciągnęła kajecik, żeby dokonać rezerwacji stolika na kolejną sobotę. Grupka stanowczo odmówiła, twierdząc, że następnym razem będzie sponsorować piękne miasto Kielce.
Po podaniu hasła „marsz na kręgle” uczestnicy udali się do biblioteki uniwersyteckiej, gdzie jak sama nazwa wskazuje znajduje się kręgielnia. W końcu coś pożytecznego trzeba robić na studiach. Uczestnicy podzielili się na dwuosobowe grupy. Wszystkie drużyny, z wyjątkiem jednej naiwnie liczyły na zwycięstwo poprzez zbicie jak największej liczby kręgli. Niektórzy co prawda uważali, że kulę rzuca się w zupełnie inną stronę i próbowali zamiast kręgli strącić stojących za sobą pazylowiczów, twierdząc, że to także powinno dawać punkty.
Boggie i Gorka mieli jednak zupełnie inny plan, który w jednej z rund dał tej parze upragnione zwycięstwo. Boggie rzucił kulą, która spadła z toru w rynienkę boczną, gdzie leżał kręgiel z poprzedniej rozgrywki. Mózg elektronowy toru aż zaniemówił z wrażenia i bez wahania orzekł, że to strike. Po czym kazał boggiemu rzucać po raz kolejny, gdy w ogóle nie było kręgli. Boggie posłusznie rzucił i w ten sposób uzyskał double strike. Trzeci rzut był formalnością, boggie strącił 4 kręgle i tym samym ku zmartwieniu pozostałych grup, przypieczętował sukces.
I tak to odbyło się w jednej rundzie. Rund jednak było trzy i ostateczne wyniki rozgrywki w kręgle są następujące:
I miejsce Młoda++
II miejsce magdula
III miejsce docwel
IV miejsce gorbog
V miejsce kowand
Pozostali uczestnicy nie byli klasyfikowani.

Po zakończeniu turnieju kręglowego uczestnicy udali się do hotelu, gdzie zachowując prawie idealną ciszę, ABSOLUTnie starali się uczcić fakt bycia razem na OSP. Ponieważ aandrzej przybył na spotkanie z pozdrowieniami od Leonidasa, wszyscy uczestnicy rzucili się na pudełko z czekoladkami, a Gorka twierdziła, że wybór kształtu, koloru i nadzienia podświadomie pokazuje cechy charakteru wybieracza. Cechy te wybierającym skwapliwie wskazała, sama od wyboru się uchylając. Gorka postanowiła nie ograniczać się tylko do czekoladek i zaczęła wróżyć obecnym z ręki.
Nie wszyscy goście hotelowi docenili radość pazylowiczów, grupa musiała się rozstać, aby następnego dnia spotkać się ponownie. Podobno przeszkadzała cisza. W niedzielę uczestnicy w składzie Gorka, kajenka, marymargaret, aandrzej, boggie, docent i zs41 spotkali się przy Muzeum Powstania Warszawskiego. Zwiedzanie trwało kilka godzin, a za najciekawszy eksponat uznane zostały kwaszony ogórek, bigos i herbata z cytryną, serwowane w miejscowej kawiarence. Po wyjściu Pazylowicze zdecydowali się na małe conieco w pobliskiej restauracji o subtelnej nazwie "Oberża pod Czerwonym Wieprzem, czyli ostatnia tajemnica PRL-u", w której uczestnicy spotkania konsumowali raki oraz różne inne produkty spod lady. Po wyjściu z lokalu i gorących pożegnaniach nastąpiło zakończenie warszawskiego OSP.

Uwaga: Sprawozdanie zawiera lokowanie produktu ;).


Więcej zdjęć na stronie.

Relacja by boggie1955 (z "drobnymi" korektami marymargaret i docenta)