Krakowskie spotkanie pazylowiczów 3

From Pazylopedia
Wersja z dnia 08:48, 23 gru 2010 autorstwa Kayra KSL (dyskusja | wkład)

Jump to: navigation, search

Miejsce: Kraków
Czas akcji: 11 - 12 grudnia 2010
Uczestnicy: annulka159 z Anulką, boggie1955 (zwany dalej boggiem), kayra_KSL (zwana dalej kayrą), kowaliska, kristal50 (zwana dalej kristal), rutrus, spros z żoną i viburnum.

Trzecie krakowskie OSP zaczęło na dworcu PKP. Boggie przyjechał jak zwykle spóźnionym pociągiem, zwanym szumnie InterCity. Na szczęście na dworcu został przejęty przez górnośląskie siły pazylowego wsparcia w osobach kayry i kristal. Dla zapewnienia odpowiedniej dawki gimnastyki porannej po kilkugodzinnym siedzeniu w pociągu cała trójka udała się raźnym krokiem na najbliższy postój taksówek. Dzięki temu udało im się dotrzeć na czas do skarbonki, będącej tradycyjnym miejscem wawelskich spotkań. Taksówkarz, typowy krakowianin, z "roztargnienia" zapomniał włączyć taksometr. Szkoda, że nie był równie roztargniony w kwestii pobierania należności za wykonaną usługę. Na szczęście stawka za przejazd została ustalona przed zajęciem miejsc w taksówce.

KOSP301.jpg Wawel - skarbonka to taka ciemna skrzynka z prawej strony tuż przy arkadach.

Wokół skarbonki zbierali się kolejni uczestnicy OSP. Dołączył spros z żoną oraz annulka159. Ku wielkiemu zdziwieniu annulka159 okazała się być postawnym mężczyzną, a prawdziwa Anulka - jego córką. On znany jest jako autor kilku zagadek, między innymi o swoim rodzinnym mieście Brzesku, słynnym z piwa Okocim. Ale to ona winna jest wciągnięciu rodzinny w pazylowy nałóg. Pojawił się również jeden z moderatorów Zamku Królewskiego na Wawelu, zwany potocznie przewodnikiem. Lekko spóźnionej kowalisce, dał 2 minuty na dobiegnięcie do wawelskiego dziedzińca. Na szczęście cel osiągnęła w porę, bijąc przy tym rekord w biegu pod górę.

Zamek Królewski mieści wiele ekspozycji. Z uwagi na ograniczenia czasowe pazylowicze zmuszeni byli zdecydować, które z wawelskich zakątków chcieliby zwiedzić najbardziej. Wybór padł na "Prywatne Apartamenty Królewskie" oraz "Skarbiec Koronny i Zbrojownię". Niestety ze skarbca nie udało im się nic wynieść, choć boggie miał chytry plan zaanektowania jednej z armat wraz z kulami z dziurką. Obawiając się jednak, że może to wzbudzić wątpliwości pilnujących wyjścia strażników, zaniechał, przynajmniej na razie, realizacji tego zamierzenia.

KOSP302.jpg Szczerbiec

W skarbcu okazało się, że Szczerbiec, wbrew swojej nazwie, wcale nie jest wyszczerbiony ani tym bardziej szczerbaty! Cóż za rozczarowanie :( Zwiedzanie ujawniło również pewną skrywaną tajemnicę Wawelu. Otóż w komnatach prywatnych znajdują się toalety, z których nie wolno korzystać. Informacja ta wzbudziła w boggiem szczere współczucie dla (nie)korzystających z nich dawnych mieszkańców.

KOSP303.jpg Bazylika Mariacka i Sukiennice

Zwiedzanie zakończyło się w sposób całkowicie nieplanowany, bowiem po krótkim spacerku w przepięknej śnieżnej scenerii dotarliśmy do restauracji "Morskie Oko" na Placu Szczepańskim. Uczestnicy początkowo chcieli zamówić jedną wodę mineralną 0,33 l bez gazu na spółkę, ale przeważył indywidualizm. Po wstępnym zaspokojeniu potrzeb kulinarnych uczestnicy przystąpili do obgadywania nieobecnych oraz wypytywania się annulki (+1) o wrażenia pazylowe. W pewnym momencie pojawiła się viburnum z niespodzianką - pięknym pazylotortem oraz magicznym kubkiem dla jubilatki. Kto był jubilatką ? To zagadka, ale jej rozwiązanie wydaje się "oczywistą oczywistością".

KOSP304.jpg Pazylotort

Czas upływał szybko, na przeplatanej rozmowami konsumpcji i sporadycznej wymianie tipów. W tle przygrywała góralska kapela. Wieczorem pojawił się kolejny uczestnik - rutrus we własnej osobie. Był niestety bez Pazylii, ale przecież nie można mieć wszystkiego.

KOSP305.jpg

KOSP306.jpg

KOSP307.jpg

KOSP308.jpg

Wczesnym wieczorem (ok. 23-ciej) spotkanie w "Morskim Oku" dobiegło końca. Przed rozstaniem uczestnicy zadeklarowali chęć udziału w kolejnym OSP. Tym razem, dla odmiany, będą to przypuszczalnie Gliwice, na początku lutego 2011 r. Kayra i kristal w towarzystwie viburnum oddaliły się w kierunku dworca PKP i choć nie dotknęły ich głośne na całą Polskę utrudnienia związane ze zmianą rozkładu jazdy, to posłuszeństwa odmówiła lokomotywa sławnego pociągu relacji "Przemyśl - Szczecin". Na szczęście nie stało się to w szczerym polu, a na krakowskim dworcu i przez godzinę miały okazję podziwiania peronu czwartego z wnętrza dobrze ogrzewanego wagonu :) Tymczasem boggie udał się do hostelu na Placu Szczepańskim, tuż obok "Morskiego Oka". Wprawdzie przez chwilę rozważał opcję skorzystania z taksówki, jednak "zdrowy duch (rozsądku)" zwyciężył i poszedł piechotką.

Niedzielne przedpołudnie boggie spędził wałęsając się po Krakowie. Pewnie zostałby dłużej, gdyby nie uporczywie padający z nieba deszcz. Na dworcu tradycyjnie nikt nie miał pojęcia, czy w ogóle jakieś pociągi jeżdżą i na których peronach stają. W końcu tylko raz w roku jest drugi weekend grudnia i zmiana rozkładu jazdy PKP & spółek pochodnych :) Dla wytrawnego pazylowiecza nie ma jednak rzeczy nie do znalezienia. Bez pomocy forum boggie odnalazł swój pociąg, stojący na zupełnie innym peronie, niż to wynikało z rozkładu jazdy i dotarł do domu myśląc już o kolejnym OSP.

Więcej zdjęć na stronie.

Relacja by boggie1955 (z "drobnymi" korektami Gorki i kayry)